Jorky
-Mam dosyć tego latania. Zgłodniałem. Zlećmy na ziemię upoluję coś. Oznajmił
Helios
-Wedle rozkazu - Zleciał na ziemię położył się i czekał aż Jorky coś upoluje
Jorky
Schował sie w krzaczkach i zobaczyl stado jeleni. Zaczaił się na nie... Wyciagnął łuk i oddał prezycyjnu strzał w jednego z Jeleni.
-Oto nasza kolacja - podbiegł do Jelenia i dobił go aby nie musiał cierpieć
-Czy mozesz pozbierać drzewo na opał?- Zapytał

Alvea
-Gdzie ja jestem?- drżącym głosem zadała to pytanie sama nie wiedząc komu gdy obudziła się w jakiejś jaskini. Jej głowę niemal rozsadzał ból, który choć trochę chciała zmniejszyć masując delikatnie skronie. Poczęła rozglądać się dookoła próbując przypomnieć sobie cokolwiek jednak bezskutecznie. Nagle poczuła piękny zapach,niewiele więc  myśląc zarzuciła kaptur na głowę i udała się w kierunku, z którego pochodził ten aromat.

Alvea
Przedarłszy się przez gęste krzaki znalazła się przy jakimś ognisku gdzie przebywał elf z swym towarzyszem
- Witaj nieznajomy, wybacz mą śmiałość ale czy nie poczęstowałbyś mnie tą pieczenią, której zapach doprowadza niemal do szaleństwa człowieka tak głodnego jak ja? -